Matka zostawiła maleńkie dziecko zamknięte na upale w samochodzie i…poszła do domu

. Za narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia, grozi jej kara do 5 lat więzienia

Wszystko wydarzyło się około godz. 10.20 na jednym z parkingów w Łęczycy. 29-letnia kobieta usłyszała płacz dobiegający ze stojącego auta. Zaniepokojona sytuacją podeszła do osobówki. Zobaczyła, że w stojącym na słońcu samochodzie, na podłodze leży  małe dziecko. Od razu ruszyła z pomocą.

Wykorzystując uchyloną szybę otworzyła drzwi i wydostała z rozgrzanego wnętrza niespełna rocznego chłopca. Zaalarmowała także służby ratunkowe. Na miejsce przyjechali policjanci i pogotowie.

Kiedy dziecko było już pod opieką medyków, mundurowi rozpoczęli poszukiwania rodziców. Okazało się, że matka dziecka była w domu, a ojciec w pracy. Na wstępnym etapie zatrzymali oboje rodziców. 30-latka i jej 29-letni mąż byli trzeźwi jednak w ich mieszkaniu policjanci znaleźli dilerkę z mefedronem. Żeby ustalić czy rodzice byli pod działaniem narkotyków pobrano im krew do badań.

Ich roczny synek trafił do szpitala. Jak wynika z ustaleń jego zdrowiu już nie zagraża niebezpieczeństwo. Zebrany materiał dowodowy wskazuje, na to, że  matka nie dopełniła ciążącego na niej obowiązku opieki i pozostawiając niespełna rocznego chłopca w samochodzie naraziła go na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

W dniu, 2 lipca, kobieta usłyszała zarzuty dotyczące przestępstwa oraz posiadania narkotyków. Za narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia, grozi jej kara do 5 lat więzieni. Informacje trafiła także do sądu rodzinnego. Prokurator 30-letnią matkę objął policyjnym dozorem oraz zwrócił się z wnioskiem do Sądu Rodzinnego i Nieletnich w Łęczycy o objęcie szczególnym nadzorem rodziny pod kątem oceny sprawowania władzy rodzicielskiej.

Na uznanie zasługuje postawa przypadkowego świadka. Kobieta mając świadomość realnego zagrożenie ruszyła z pomocą zapobiegając najgorszemu.